- Znam wiele osób, którym mają zostać obniżone emerytury. Jedną z nich jest były szef mojej ochrony. Nie jest ani milicjantem, ani esbekiem, a również długa ręka ministra Błaszczaka go dosięgła - powiedział w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller. Odniósł się do tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej, która weszła w życie w niedzielę.
- Mnie brakuje słów, żeby określić tę podłość, którą PiS i większość sejmowa wykonuje - skomentował były premier.
Nie jestem w stanie intelektualnie ogarnąć tej argumentacji wysublimowanej i wyszukanej pana Błaszczaka - ironizował w odpowiedzi Miller. Przypomniał, że kilka razy próbowano wprowadzić ustawę dezubekizacyjną, pierwszy raz w 1992 roku. Zawetował ją ówczesny prezydent Lech Wałęsa. - Dołączył uzasadnienie - opowiadał Miller w "Faktach po Faktach". - Z tego, co pamiętam, prezydent napisał, że odpowiedzialność zbiorowa nie może być stosowana w żadnym cywilizowanym państwie. Jest przeszkodą w budowaniu demokratycznego państwa prawa. A tu mamy do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową - orzekł były premier.
Oglądaj całą rozmowę z Leszkiem Millerem, kliknij tu.